Ku naszemu zdumieniu – oraz mojemu wzruszeniu – wizytę w urzędzie odbyliśmy bez pomocy słownika – byliśmy w stanie zrozumieć, co mówi do nas urzędniczka (była na tyle wspierająca, że zdjęła z twarzy maskę) oraz zadać wszystkie pytania, które chcieliśmy zadać. Spociliśmy się i zmęczyliśmy, ale daliśmy radę 🙂
Podczas spotkania w szkole rozumieliśmy jakieś 80-90% z tego, co mówiły nauczycielki i inni rodzice, a w październiku jeszcze potrzebowaliśmy tłumaczenia na angielski! Była mowa o self-reg, pozytywnej dyscyplinie, modelowaniu zachowań, wartościach i inteligencji emocjonalnej, ale i tak najbardziej wzruszało mnie to, że to wszystko rozumiem 🙂
Odkrycie Jackfruita
lic. Creative Commons
Wizyta w Agua Blanca
Pierwsza wizyta u weterynarza
Ceremonia Temazcal
W całym wydarzeniu, poza nami dwiema, uczestniczyły jeszcze dwie cudowne Węgierki oraz Włoch, wszyscy – „uchodźcy” ze swoich totalitarnych krajów. Mieliśmy okazję zwiedzić teren Rancha, zobaczyć uprawy, zerwać sobie owoc kakao oraz owoce kawy, która owocuje tylko w grudniu oraz styczniu. Każde zerwanie owocu wiąże się z prośbą o pozwolenie oraz wyrażeniem wdzięczności za pokarm i za życie. Później poznaliśmy także cały proces suszenia i palenia nasion kawy oraz kakao, zwieńczony degustacją kawy uprawianej przez gospodarzy.
Po południu wzięliśmy udział we wspaniałej ceremonii kakao połączonej z modlitwami do wszystkich żywiołów i energii oraz z medytacją 7 centrów energetycznych. Okazuje się, że aztecki system wiedzy wskazuje te same punkty, które równolegle w Indiach zostały nazwane czakrami. Kakao jest tradycyjnym lekarstwem otwierającym serce oraz umożliwiającym swobodny przepływ energii w ciele. Kakao ceremonialne jest na tyle mocne, że może prowadzić do doświadczeń zbliżonych do psychodelicznych.
Tierra mi cuerpo
Agua mi sangre
Aire mi aliento
Y fuego mi espíritu
Mieliśmy okazję posłuchać także o tradycjach Azteków – ich 13-dniowym „tygodniu”, 4-letnich cyklach ludzkiego życia oraz o systemie edukacji, który ukierunkowywał dzieci na podstawie dnia i tygodnia urodzenia oraz zaobserwowanych przez pierwszych 7 lat życia predyspozycji i talentów. Na tej podstawie dzieci trafiały pod skrzydła Curanderos, artystów albo innych ekspertów z pozostałych 11 dziedzin życia. System ten uwzględniał różnorodność, jednocześnie zapewniając każdemu miejsce w społeczeństwie.
Po ceremonii kakao przeszliśmy do głównego punktu programu, czyli ceremonii Temazcal. Ta mezoamerykańska tradycja uzdrawiania sięga co najmniej 1000 lat. Temazcalli w języku Nahuatl oznacza „dom gorąca” i technicznie rzecz biorąc jest połączeniem sauny z aromaterapią.
Rytualnie rozpalone przez nas wcześniej kamienie wulkaniczne wrzucane są do małego klaustrofobicznego pomieszczenia symbolizującego łono matki natury. Na rozżarzone do czerwoności kamienie wysypywany jest kopal oraz wylewana jest woda z mieszanką lokalnych ziół leczniczych oraz olejków eterycznych: oczyszczającej trawy cytrynowej, relaksującej lawendy oraz mięty, udrażniającej drogi oddechowe. W chatce panuje absolutna ciemność, widać tylko parę wodną.
W środku Curanderos prowadzą ok. 2-godzinną ceremonię, która symbolizować ma oczyszczenie ciała, serca i duszy ze wszystkiego, co im nie służy, spalenie w ogniu wszelkich rzeczy, których już w życiu nie chcemy (w tym swojego ego) oraz odrodzenie się na nowo – w połączeniu z matką naturą, mądrością przodków oraz własnym sercem. Uzdrawianiu towarzyszy głośna muzyka, a uczestnicy mają możliwość śpiewania na całe swoje gardło pieśni w języku hiszpańskim oraz tradycyjnych rdzennych „heja heja heja, heja heja ho”. Faktycznie, po takim doświadczeniu świat nie wygląda już tak samo.
Na koniec dnia otrzymałam od Gospodyni czytanie swojego horoskopu z daty urodzenia. Według kalendarza Azteków moją życiową misją jest pokazywanie Ludziom ich piękna, uzdrawianie oraz oczyszczanie ich ciał… Curandera roześmiała się serdecznie, słysząc, że 1,5 roku temu postanowiłam zostać Health Coachem i wspierać ludzi w ich podróży po zdrowie.
Według tradycyjnego kalendarza jestem również w okresie transformacji pomiędzy 4-letnim etapem uzdrawiania siebie (3 lata intensywnego i skutecznego leczenia choroby autoimmunologicznej oraz rok psychoterapii – by się zgadzało) a etapem mądrości i umiłowania przez matkę naturę. Bardzo jestem więc ciekawa nowego etapu w moim życiu i bardzo chętnie powrócę na Ranczo z całą Rodzinką, która zaszalała pod moją nieobecność 🙂